Strony

Translate

czwartek, 4 kwietnia 2013

Upływa szybko życie...




Niedawno skończyłem 54 lata; czyli przeżyłem już 19810 dni, ale kiedy spoglądam pamięcią wstecz, widzę tylko zamglony collage zdarzeń, myśli i uczuć. Mam nadzieję, że zapisy w tym dzienniku, podobnie jak krzewy utrzymujące wydmę w całości, pomogą mi utrzymać jakąś minimalną kontrolę nad tym skończonym przecież ciągiem dni, który nazywamy życiem.
Wczoraj przeminął mi dzień imienin, ale tak pięknie, że życzyłbym podobnych moim wrogom, gdybym ich znał. Niestety, nie mogę powiedzieć, że nie mam wrogów. Każdy ich ma, oczywiście. Ja mam szczęście do wrogów przezornych i lękliwych, takich chytreńkich wyśmiewaczko-podgryzaczków, którzy pracują skrycie niczym korniki, a gdy ktoś usiłuje wyciągnąć ich zabiegi na światło dzienne, usprawiedliwiają się przymilnie i wskazują na sąsiada ze słowami: „To nie ja, to on”. Sytuacja taka jest podwójnie stresująca, bo nie ma nawet komu dać w mordę.
Cóż, u nas to normalka. Podobne indywidua zajmują miejsca na wszystkich szczeblach drabiny społecznej. I, zdaje się, że im wyżej, tym częściej! Ale tak było zawsze, na dowód przytoczę fragmencik z Pisma:
…”Ze wszystkich stron niegodziwi krążą, kiedy podłość wychwalana jest wśród synów ludzkich”. (Psalm XII)
No… dosyć już tego narzekania, dzisiaj czeka mnie dużo pracy fizycznej (rąbanie drwa na opał, bo zima w tym roku straciła zmysły), a może w końcu zabiorę się za pisanie powieści.
Parę dni temu zapisałem sobie w notesie pomysł wiersza; zapisuję go tutaj, bo może to będzie motto do następnej książki:

*  *  *
Dzięki Tobie
Na progu nocy
Zamiast próżni śmierci
Widzę jasny obraz
Twojego ogrodu życia
                                Jezu 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz