Strony

Translate

poniedziałek, 26 września 2016

Długa jest noc

Moja propozycja filmu patriotycznego:



Jeśli przez chwilę mieliśmy nadzieję, że możliwe jest istnienie państw pozbawionych armii zdolnych do zdecydowanych działań obronnych, to bardzo się rozczarowaliśmy. Taka sytuacja może będzie możliwa w przyszłości, za jakieś… kilka tysięcy lat. A teraz póki co musimy zdawać sobie sprawę, że kształtowanie patriotyzmu wśród obywateli jest niezwykle istotne. Dzieła sztuki przyczyniające się do kształtowania postaw patriotycznych, szczególnie filmy i powieści, nie powinny byś programowo ośmieszane (jak to dotychczas u nas bywało), lecz wspierane z rozmysłem.
Nie rozumiem dlaczego nie mamy postępować podobnie jak największe światowe potęgi: USA, Rosja i Chiny, w których patriotyzm uważany jest za jedną z najważniejszych wartości ogólnoludzkich. 
Scenariusz „Długa jest noc” napisałem jakiś czas temu. Jest to pierwsza wersja, niektóre rzeczy można by tu poprawić. Ale dalszej pracy podjąłbym się tylko w przypadku konkretnego zainteresowania. Jestem otwarty również na oferty współpracy. Link do scenariusza:
Długa jest noc - Ryszard Hop

niedziela, 25 września 2016

Powieść historyczna

Przy okazji zbliżającej się inauguracji roku akademickiego przypominam moją powieść "Gwiazda nad Betlejem", wydaną w roku ubiegłym, która przeznaczona jest głównie dla ludzi młodych.

Przysięga wojskowa



Wrocławski rynek 23 września 2016 r.
Uczestniczyłem w świetnie przygotowanej uroczystości przysięgi wojskowej podchorążych Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych, Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Akademii Marynarki wojennej.
Przysięgę złożyło 429 podchorążych, w tym 79 kobiet (18% ogółu). Znajdują się wśród nich przyszli dowódcy, lekarze, marynarze, mechanicy, informatycy… Dla tych zdecydowanych młodych ludzi przysięga stanowi pierwszy krok do uzyskania gwiazdek oficerskich.
Jednocześnie przysięga i związany z nią ceremoniał stanowi doskonałą ilustrację potrzeby kształcenia i umacniania patriotyzmu w młodym pokoleniu Polaków. Bardzo dobrze, że uroczystość zorganizowano na rynku głównym, gdzie licznie zgromadzeni cywile (a szczególnie młodzież) mogli usłyszeć piękno, prawdę i konieczność zawarte w słowach:
„Ja żołnierz Wojska Polskiego przysięgam
służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej,
bronić jej niepodległości i granic.
Stać na straży Konstytucji,
strzec honoru żołnierza polskiego,
sztandaru wojskowego bronić.
Za sprawę mojej Ojczyzny,
w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić.
Tak mi dopomóż Bóg. „






niedziela, 31 lipca 2016

Sindbad powraca do domu



Przeczytałem ciekawą powieść Sandora Marai "Sindbad powraca do domu". Do zabrania jej z bibliotecznej półki do domu, skłoniła mnie zapamiętana myśl Umberto Eco: ”Odkryłem na nowo to, co pisarze wiedzieli (i co tyle razy nam mówili): książki zawsze mówią o innych książkach i wszelka opowieść snuje historię już opowiedzianą. Wiedział o tym Homer, wiedział Ariost, nie mówiąc już o Rabelais’m lub o Cervantesie.”
Powieść Sandora Marai, o której mówię, jest w znaczeniu jak najbardziej dosłownym powieścią literaturze, gdyż przedstawia ostatni dzień życia znakomitego pisarza węgierskiego, Guyli Krudego, który był dla Sandora Marai mistrzem.
"Sindbad..." to powieść o iluzorycznej akcji; rzeczy najważniejsze zachodzą w niej w sferze myśli, uczuć i wspomnień bohatera; i jako taka wymaga skupienia w trakcie lektury. Odwzajemnia się za to ukrytym, czarodziejskim pięknem oraz jakby automatycznym zmuszaniem czytelnika do myślenia, które jest mu niezbędne do jednoznacznej oceny działań Sindbada.
Oto fragment powieści:
"Lecz wiedział również, że właśnie on, pisarz i żeglarz, w kwestii uczuć i namiętności nie może sobie pozwolić na luksus mądrości, chłodnego rozważnego rozsądku, ponieważ jego zadaniem jest pamiętać, nasłuchiwać głosów i patrzyć w płomień, który żarzy się na dnie ludzkich serc; za każdym razem musiał też pozwolić poparzyć, temu ogniowi, po którym zostaje unoszący się nad popiołem dym świadomości."
Rzekomo powieść jest pastiszem i ironią, ja jednak odebrałem ją jako dramat jednostki uwikłanej w samotność, będącej jak najbardziej sprawiedliwym owocem wyjątkowego egoizmu i braku miłości. Bowiem człowiek, który nie potrafi kochać, albo też potrafi kochać jedynie siebie, na zawsze jest uwięziony w świecie nieprzyjaciół i obcych.
Ostatnie zdania książki:
"Świeca dopaliła się do końca i ostatnim błyskiem oświetliła twarz żeglarza. Ta twarz z zamkniętymi oczyma była teraz pełna mądrości, obojętna i surowa. Tylko na Wschodzie mężczyźni potrafią tak obojętnie i z godnością przyjmować, że coś się kończy."
No cóż - muszę polemizować z zawartą w nich myślą. Wydaje mi się, a raczej jestem pewien, że doskonale potrafią to również mężczyźni na Zachodzie, Północy i Południu. I czynią to całkiem podobnie, jak żarówki, którym niespodziewanie wyłączono prąd.

sobota, 9 lipca 2016

Wojna - zło najgorsze!



Niestety, ludzie którzy z własnego doświadczenia wiedzieli, jak wygląda wojna, w zdecydowanej większości już nie żyją. A ci, którzy znają wojnę z lektur i ustnych przekazów, praktycznie nie wiedzą o niej nic. I właśnie oni łatwo dają się manipulować.
Tym, którzy nieświadomie przyczyniają się do szerzenia nienawiści pomiędzy narodami (a nawet tym, którzy czynią to świadomie), dedykuję myśl Woltera:
„Wszystkie grzechy wszystkich stuleci, z wszystkich miejsc zebrane, nigdy nie zrównoważą zła, które jest w stanie wyrządzić jedna ofensywa wojenna.”
Dedykuję im również tę mądrą piosenkę: