Strony

Translate

sobota, 27 lipca 2013

Tajemnice sztuki, tajemnice poezji

Poezja jest dzisiaj miłością zupełnie altruistyczną. Niezwykle trudno jest znaleźć wydawcę tomiku, a o jakimkolwiek dochodzie z jego sprzedaży nie ma sensu mówić.  Chyba, że dostanie się Nobla lub inną ważną nagrodę. A jednak tak wielu ludzi usiłuje zostać poetami.  Jest w tym jakiś paradoks, bo skoro piszą, to jednocześnie powinni jak najwięcej czytać. Niestety, nie czytają, gdyż tomiki miesiącami leżą na księgarskich półkach.
Lektura książek ściągniętych z Internetu  w żaden sposób nie załatwia sprawy, bo przez naszą podświadomość nie jest traktowana poważnie: Skoro za coś nie zapłaciliśmy, to automatycznie to coś ma dla nas mniejszą wartość. Poza tym do pliku komputerowego nie można się przywiązać, nie można go poczuć w dłoni, ani słyszeć  szelestu przewracanych kartek.
Zastanawiałem się na czym polega tajemnica dobrej poezji, na czym polega tajemnica sztuki w ogóle. Doszedłem do wniosku, że jednym z bardzo istotnych elementów tej tajemnicy jest umiejętne dozowanie prawdy i adekwatne reagowanie na nią.
Niedoświadczony poeta, kiedy dostrzeże jakąś prawdę, usiłuje od raz ją uzewnętrznić w swoim dziele, powiedzieć wszystko bez ogródek, a od czytelnika wymaga żeby reagował na lekturę bardzo emocjonalnie, najlepiej żeby płakał.
Tymczasem poezja powinna być dostojna, piękna, mądra i chłodna jak marmur starożytnych posągów. Powinna łaskawie pozwalać śmiertelnikowi na zbliżenie się do swoich bram, powinna go pocieszyć i utwierdzić w drodze do pewnej gwiazdy. Taką jest poezja Homera, Horacego, Goethego, Puszkina, Mickiewicza…  Cóż, aby tworzyć taką poezję trzeba autentycznego talentu, który pojawia się niezmiernie rzadko.
Również poetom mniej utalentowanym zdarza się pisać dobre wiersze, dlatego warto pisać. Mnie również zdarza się od czasu do czasu napisać jakiś wiersz. Jednak przeważnie nie jestem z nich zadowolony.
to jeden z bardziej udanych moich wierszy:
 
wrześniowe słoneczniki
 
na tle nieba i babiego lata płyną
gromadą statków zakotwiczonych w rzędach
okrągłymi żaglami wodzą za słońcem
poławiając strumienie życiodajnych fotonów
  
w pochmurne dni królewskim wyglądem
przywracają uśmiech zatroskanej twarzy
ich miedziane płatki niczym ręce wróżki
darmo obiecują  dostatek i szczęście
 
jak najmądrzejszy filozof nie tracą
stoickiego spokoju i okazji do radości
a przecież miałyby na co ponarzekać
już wkrótce oddadzą swe łzy na olej
 
nawet ich wspomnienie zaklęte na płótnie
posiada moc przywracania skwaru lata
w środku zimy obdarzającej depresją
dzięki czarowi starego mistrza Van Gogha
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz