Przeglądałem w księgarni „Myśli nieuczesane” Stanisława
Jerzego Leca. Niestety, nie kupiłem, bo jak raz nie miałem wolnych
pięćdziesięciu złotych. Jedna z zamieszczonych tam sentencji wprowadziła mnie w
stan konsternacji, a później zadumy i lekkiego smutku.
„Czasem chciałoby się modlić o istnienie Boga” – mówi aforysta jakby nie dowierzając sam sobie.
O to, dzięki Bogu(!), nie trzeba się modlić, ponieważ Bóg
istnieje, czy chcemy tego, czy też nie. Niektórzy ludzie w swej naiwnej pysze
twierdzą, że Boga nie ma, bo chcą żyć nie zważając na przykazania. Dopiero
wtedy, gdy owoce ich nieetycznych czynów zaczynają im za bardzo doskwierać,
rozglądają się ukradkiem za Bogiem. Wtedy, na krótki okres czasu, dopuściliby
Go do istnienia, ale wyłącznie jako naprawiacza ich rozsypującej się egzystencji
oraz dostawcy upragnionych dóbr.
Do takiej postawy przeciętnych zjadaczy chleba przyczyniają
się niektórzy naukowcy, którzy nie mając żadnych podstaw merytorycznych,
twierdzą, że z naukowego punktu widzenia Boga po prostu nie ma prawa być. Jednym z takich naukowców jest Richard
Dawkins, którego „Rzekę genów” właśnie przeczytałem.
Moim zdaniem właśnie nauka udowadnia, że Bóg istnieje. Może
nie wprost, ale z pewnością pośrednio. Właśnie dzięki niej uświadamiamy sobie
złożoność mikroświata, rozległość międzygalaktycznych przestrzeni, i dzięki
temu rozumiemy, że świat tak bardzo złożony, ogromny i piękny nie mógł powstać
sam z siebie.
Ewolucjoniści
w swojej naiwności twierdzą, że przed miliardami lat, wskutek nieustannego
mieszania się materii nieożywionej, wskutek promieniowania kosmicznego,
wyładowań atmosferycznych i innych jeszcze czynników natury fizyko-chemicznej
powstały z tej materii najprostsze żywe komórki. Twierdzą również, że z tych
najprostszych komórek wskutek ewolucji powstał tak fantastycznie różnorodny
świat organizmów żywych, jaki mamy obecnie.
Tymczasem
w rzeczywistości nawet najprostsza komórka ma bardziej złożoną strukturę, niż (na
przykład) statek kosmiczny. Dlatego jej samorzutne powstanie jest nie tylko niesłychanie
mało prawdopodobne, ale wprost niemożliwe z powodu innej przyczyny.
Przyczyną tą jest fakt, że każda żywa komórka, czy to
roślinna, czy to zwierzęca, posiada w sobie informację genetyczną, która
pozwala jej się mnożyć. Ale jeśli pierwsza, najprostsza komórka powstała
samorzutnie, bez ingerencji jakiegokolwiek logicznego bytu, to nie miała prawa
mieć w sobie takiej informacji ani jakiegokolwiek mechanizmu, który by do tego
służył. Po co miałaby się mnożyć, skoro powstała wskutek, najzupełniej
przypadkowych konfiguracji. W takim razie ta przypadkowo powstała komórka,
zginęłaby po krótszym lub dłuższym okresie istnienia. W rezultacie niemożliwe
byłoby nie tylko dzielenie się komórek, ale też jakakolwiek ich ewolucja.
Konkluzja wynikająca z tego rozumowania jest jedna: Żywa
komórka nie mogła powstać samorzutnie, ale najzwyczajniej w świecie jest
dziełem Stwórcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz