Poezja jest dzisiaj miłością zupełnie altruistyczną.
Niezwykle trudno jest znaleźć wydawcę tomiku, a o jakimkolwiek dochodzie z jego
sprzedaży nie ma sensu mówić. Chyba, że
dostanie się Nobla lub inną ważną nagrodę. A jednak tak wielu ludzi usiłuje
zostać poetami. Jest w tym jakiś
paradoks, bo skoro piszą, to jednocześnie powinni jak najwięcej czytać.
Niestety, nie czytają, gdyż tomiki miesiącami leżą na księgarskich półkach.
Lektura książek ściągniętych z Internetu w żaden sposób nie załatwia sprawy, bo przez
naszą podświadomość nie jest traktowana poważnie: Skoro za coś nie
zapłaciliśmy, to automatycznie to coś ma dla nas mniejszą wartość. Poza tym do
pliku komputerowego nie można się przywiązać, nie można go poczuć w dłoni, ani
słyszeć szelestu przewracanych kartek.
Zastanawiałem się na czym polega tajemnica dobrej poezji, na
czym polega tajemnica sztuki w ogóle. Doszedłem do wniosku, że jednym z bardzo istotnych
elementów tej tajemnicy jest umiejętne dozowanie prawdy i adekwatne reagowanie
na nią.
Niedoświadczony poeta, kiedy dostrzeże jakąś prawdę, usiłuje
od raz ją uzewnętrznić w swoim dziele, powiedzieć wszystko bez ogródek, a od
czytelnika wymaga żeby reagował na lekturę bardzo emocjonalnie, najlepiej żeby
płakał.
Tymczasem poezja powinna być dostojna, piękna, mądra i
chłodna jak marmur starożytnych posągów. Powinna łaskawie pozwalać
śmiertelnikowi na zbliżenie się do swoich bram, powinna go pocieszyć i
utwierdzić w drodze do pewnej gwiazdy. Taką jest poezja Homera, Horacego,
Goethego, Puszkina, Mickiewicza… Cóż,
aby tworzyć taką poezję trzeba autentycznego talentu, który pojawia się
niezmiernie rzadko.
Również poetom mniej utalentowanym zdarza się pisać dobre
wiersze, dlatego warto pisać. Mnie również zdarza się od czasu do czasu napisać
jakiś wiersz. Jednak przeważnie nie jestem z nich zadowolony.
to jeden z bardziej udanych moich wierszy:
wrześniowe słoneczniki
na tle nieba i babiego
lata płyną
gromadą statków
zakotwiczonych w rzędach
okrągłymi żaglami
wodzą za słońcem
poławiając strumienie
życiodajnych fotonów
w pochmurne dni
królewskim wyglądem
przywracają uśmiech
zatroskanej twarzy
ich miedziane płatki
niczym ręce wróżki
darmo obiecują dostatek i szczęście
jak najmądrzejszy
filozof nie tracą
stoickiego spokoju i
okazji do radości
a przecież miałyby na
co ponarzekać
już wkrótce oddadzą
swe łzy na olej
nawet ich wspomnienie
zaklęte na płótnie
posiada moc
przywracania skwaru lata
w środku zimy
obdarzającej depresją
dzięki czarowi starego
mistrza Van Gogha