dziadek
Franciszkowi H.
wyszczerbił
ostrze szabli
na
pancerzu wrogiego czołgu
tułał
się po łagrach z nadzieją
przebierając
paciorki różańca
później
przez długie lata
wraz
ze swym kasztanem
wyorywał
z roli skiby
którymi
można by opasać ziemię
należał
do grona tych którzy
jeśli
mają chleb to nie mają soli
a
kiedy mają sól to brakuje im chleba
jednak
szczęście nie opuszczało jego oczu
wybierał
się do Rzymu raz jeszcze
zobaczyć
Jana Pawła Sprawiedliwego
ale
wcześniej stanął przed Nauczycielem
Dziadek
nigdy się nie bał ani martwił
na
przedostatnim spotkaniu
zdradził
mi swoją tajemnicę -
koronka
Dziewicy daje mi odwagę
uzasadnioną i pewną jak skała